29 marca br. minęło dokładnie sto lat od momentu, gdy na świat przyszła dostojna jubilatka. Mowa o pani Stanisławie Górnowicz, którą w dniu tak zacnej rocznicy urodzin odwiedził burmistrz Tucholi Tadeusz Kowalski wraz z kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego Lucyną Gorzulą.
„Jestem pod wrażeniem znakomitej formy jubilatki. To bardzo wesoła, tryskająca optymizmem osoba. Życzyłbym każdemu takiego stanu ducha” – podkreślił burmistrz.
Pani Stanisławie wręczył list gratulacyjny z życzeniami oraz kwiaty i upominkowy kosz wypełniony słodkościami.
Na urodzinową uroczystość okolicznościowy tort upiekła jedna z wnuczek. Wydarzenie nabrało wręcz królewskiego charakteru, a to za sprawą ukoronowania jubilatki przez jej rodzinę. „Królowa jest tylko jedna” - mówią zgodnie najbliżsi.
Stanisława Górnowicz urodziła się 29 marca 1924 roku w Wełpinie, w powiecie tucholskim. Miała czterech braci i jedną siostrę. Czasy hitlerowskiej okupacji przeżyła w Borach Tucholskich, ciężko pracując, jak mówi „na majątku u Niemca”. Często wspomina też jednego z braci – Zygmunta – którego Niemcy przymusowo zabrali do obozu koncentracyjnego Stutthof na Pomorzu. Wykonywał tam zelówki do butów. Następnie został przeniesiony do obozu koncentracyjnego Ravensbruck w Niemczech, gdzie prawdopodobnie zmarł.
W latach 60-tych pani Stanisława wraz z mężem Franciszkiem przeprowadzili się do Wymysłowa. Zajmowali się pracą w lesie. Ta przestrzeń była bardzo bliska pani Stanisławie. Spędzała tam dużo czasu, zbierając grzyby czy jagody. Las był wręcz jej drugim domem.
Obecnie jubilatka mieszka u swojej córki w Tucholi. Ma troje dzieci, doczekała się jedenaściorga wnucząt. Jest szczęśliwą seniorką. O swoim życiu i czasach wojny opowiada swoim wnuczkom, które interesują się historią. Dużą wiedzę czerpią właśnie od babci. Jako rodowita borowiaczka zna gwarę borowiacką, a także lokalne legendy i powiastki. Nimi również dzieli się z wnukami.
Pani Stanisławie życzymy kolejnych lat w zdrowiu w otoczeniu najbliższych.